“Gwiazda” na jubileusz

„Gwiazda” o miłości, o oddaleniu, upadku, sztuczności, ofiarowaniu się, buncie… – rozmowa z Jakubem Porcarim, dyrektorem artystycznym Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie, opiekunem artystycznym spektaklu “Gwiazda” Helmuta Kajzara. 

Kim jest gwiazda?

Jest to zarówno postać literacka jak i konkretna osoba fizyczna. Z jednej strony postać z dramatu Kajzara. Aktorka, która na naszych oczach próbuje ustalić własną tożsamość. Przypominać sobie role, gest, rzeczy, które kiedyś grała. Z drugiej strony Gwiazda, to konkretna aktorka, czyli Bogusława Podstolska-Kras. W 1971 roku Kajzar napisał „Gwiazdę” dla konkretnej aktorki teatru Współczesnego we Wrocławiu. Jednocześnie pisząc w swoich notatkach, że sztukę można potraktować luźno. To znaczy skracać, wypełniać czymś nowym, dopasować do konkretnej osoby. I my dopasowaliśmy do naszej Bogusławy.

I tak Bogusia Podstolska-Kras stała się Gwiazdą?

Gwiazda, to postać. Słowo klucz, tytuł, które wskazuje na pewną ironią, kpinę z aktorstwa. Każdy aktor może być gwiazdą, może chcieć nią być, a tak naprawdę nią nie być.

W repertuarze teatru jest monodram „Kolega Mela Gibsona”. „Gwiazda” będzie podobną historią?

Te spektakle są całkowicie różne. W „Koledze Mela Gibsona” mamy do czynienia z konkretną historią. „Gwiazda” to strumień podświadomości, kolaż stanów emocjonalnych, ról z przeszłości. Sam spektakl ma charakter tragikomedii. Wyrazistość w jaki zostanie wyeksponowana tragedia czyni ją śmieszną.

To inne oblicze Kajzara niż to, które poznaliśmy w „Odysei”?

Dwa tygodnie temu mieliśmy premierę poważnych dramatów Kajzara. Natomiast „Gwiazda” jest dowcipnym tekstem. Wielu twórcom, często na podstawie jednego dzieła, przypina się łatkę kontrowersyjnego, czy komediowego autora. Taką też dostał Kajazar. Artysty kontrowersyjnego, antykomunistycznego, dziwacznego. A wystarczy przeczytać wstęp do „Gwiazdy” Przyjechała pani, osiem sukni na niej. Jak ją rozebrali, to się popłakali, który ewidentnie sugeruje charakter komediowy spektaklu.

Opiekujesz się reżysersko Bogusią, to inna praca niż reżyseria?

„Gwiazda” to monodram. W tego typu spektaklach aktor musi wykonać dużo samodzielnej, osobistej pracy. Reżyser ma mu tylko pomóc, poprawić coś, wyjaśnić. Nie jest to klasyczna praca reżyserska, jak przy większych spektaklach. Kiedy reżyser musi zapanować między innymi nad tym skąd kto wchodzi i dlaczego, co ma załatwić na scenie. Tu mamy inną sytuację. Jest tylko jeden człowiek, aktor, który cały czas na scenie mówi do widowni albo do siebie. Ważniejsze jest by aktor znalazł tematy, a później ktoś mu to pomógł ułożyć. Nie chodzi tu o to by traktować aktora jak manekina, bo reżyseria przy monodramie temu się równa.

Duża wolność i wyzwanie dla aktora

Uważam, że aktora z takim potencjałem scenicznym powinno się wrzucić na głęboką wodę. Niech ugryzie publiczność…

… i zostanie „Gwiazdą”?

Tak. Poza tym Bogusia ma w tym roku swój jubileusz trzydziestolecia pracy na scenie i warto to uczcić!

* rozmawiała Agata Bykowska

Załączniki